Właśnie skończyłem oglądać i również mocno polecam sprawdzić, choć nie dużo się dzieje to czas odcinkowy szybko mija. Świetna gra aktorska, genialny klimat i do tego ta intrygująca historia, która z każdym odcinkiem nabiera tempa.
Spoiler
I czy tylko mnie tak bardzo irytował Suidani? Ten jego wyraz twarzy...choć taką postać to też sztuka wykreować więc +
Obejrzałem wczoraj dwa odcinki i jestem zachwycony klimatem. Jak ktoś był w jakiś krajach arabskich typu Izrael czy Maroko to jeszcze bardziej jest w stanie sobie to wyobrazić.
onizuka pisze: ↑18 wrz 2019, 15:13
Ktos powie czy to taka typowa izraelska propagadna jacy to oni piękni i dobrzy a Syria zła i okropna?
Trochę tak, plus lekko przekoloryzowane, wiadomo, jak znaczna większość "based on a true story", ale skończyłem wczoraj oglądać i nie żałuję, lubię takie klimaty.
Historia cohena z bardzo duzym potencjalem, ale sam serial sredni. Strasznie duzo tu malo realnych scariuszowych uproszczen, no ale nic dziwnego skoro kilka lat postanowili upchnac w 6 odcinkow
kapitalnie poprowadzona narracja, znakomity Cohen i kreacje drugoplanowe, piękne lokacje i scenografia. nie zachwyciły mnie zdjęcia, a w samej historii drażniła nieco naiwność żonki - trochę mało wiarygodna imo, ale cóż, może tak to wyglądało.
Dziwne pytanie ale...jak z językową strawnością tego serialu? Ostatnio staram się oglądać wyłącznie w języku angielskim i o ile np. Stranger Things na luzie, o tyle Czarnobyl czy inne W Garniturach już nie (w pierwszym te wszystkie reaktory i naukowe rozkminy, w drugim prawniczy język itd.). Wszystko przejrzyste raczej czy mogę się z czymś zderzyć?
Jak zacząłeś z tym językiem to myślałem, że będzie chodzić o to, że serial jest w całości po angielsku Ja właśnie z tego powodu przestałem to oglądać, nic mnie tak nie irytuje w filmach jak Niemcy mówiący po angielsku, Arabowie po angielsku itd. Nie jestem w stanie tego strawić, produkcja zwłaszcza mająca jakieś podłoże historyczne, osadzona w konkretnej kulturze, gdzie aktorzy nie mówią lokalnym językiem traci na klimacie i nie jestem w stanie w 100% wczuć się w taka historię.
Bardzo ładnie się to oglądało, mimo ewidentnych braków aktorskich SBC, Suidaniego wyglądającego jak esesman z Hansa Klossa i tego że wszyscy mówili po angielsku z marokańskim akcentem. SBC z wąsikiem w żonobijce przypominał w paru momentach Freddiego Mercurego 100 razy bardziej niż introwertyczny hacker z rozdwojeniem jaźni.
Koks i dziwkę brałeś cichcem
Polizałeś pizdę, popijałeś Żywcem