DMX - ...And Then There Was X (1999)

Kategoria poświęcona albumom.

Moderatorzy: instinkt, luk0as

TheD
Posty: 6333
Rejestracja: 10 lip 2019, 21:40

DMX - ...And Then There Was X (1999)

Post autor: TheD »

Okładka
Obrazek
Tracklista:

1. The Kennel (skit)
2. One More Road To Cross
3. The Professional
4. Fame
5. A Lot To Learn (skit)
6. Here We Go Again
7. Party Up (Up In Here)
8. Make A Move
9. What These Bitches Want (feat. Sisqó)
10. What's My Name
11. More 2 A Song
12. Don't You Ever
13. The Shakedown (skit)
14. D-X-L (Hard White) (feat. The LOX & Drag-On)
15. Comin' For Ya (feat. Swizz Beatz)
16. Prayer III
17. Angel (feat. Regina Belle)
18. Good Girls, Bad Guys (feat. Dyme)

Spotify
Czwarty mój album od DMX'a jaki odsłuchałem i bez zmian mogę stwierdzić że to jest zajebisty materiał.

Trzeci album DMX'a to podtrzymanie i tak znakomitej formy z poprzedniego roku. Co prawda da się usłyszeć większe wpływy mainstreamu na tym albumie, gdyż sporo jest tu lżejszych lub przynajmniej lżej brzmiących utworów jak np. What These Bitches Want, Angel, More 2 A Song czy Here We Go Again. Jednak w większości i tak otrzymujemy tu mocne bangery na bitach Swizz Beatza, zajebiste What's My Name czyli prawdopodobnie najlepszy utwór na płycie, czy mocny cypher z LOX'ami i Drag-Onem na zajebistym bicie Dame Grease'a.

Album zdecydowanie brzmi jak z nowego millenium (grudzień 1999 roku to data wydania tego albumu) w porównaniu do dwóch poprzednich solówek, szczególnie na utworach ze Swizzem na bitach. Jednak dla mnie przegrywa z Flesh Of My Flesh jeśli chodzi o dyskografię DMX'a, głównie przez trochę grzeczniejsze brzmienie, natomiast jest minimalnie lepszy od debiutu jeśli chodzi o "najgorsze" utwory gdyż na trzecim solo bardziej takie mi zapadły w pamięć (More 2 A Song, Angel, Here We Go Again) w odróżnieniu od debiutu (Crime Story, Convo, For My Dogs). Jednak to jest super minimalna różnica dla mnie bo oba albumy są kozackie.
Spoiler
Tak do pozostałych albumów też będą tematy, lecz szczerze Year of The Dog i Undisputed słuchałem max. po 2 razy dany album, choć teraz się przyda przypomnieć sobie nawet te zdecydowanie mniej lubiane materiały

Redemption Of The Beast natomiast będzie pierwszym podejściem :P
RIP Earl "DMX" Simmons - 1970-2021 [*]

#freeardrian

https://youtu.be/eFTlFPRCytU
Awatar użytkownika
Yayo
Posty: 1558
Rejestracja: 17 wrz 2019, 17:21

Re: DMX - ...And Then There Was X (1999)

Post autor: Yayo »

Fajnie, że wyszedł trochę ze schematu poprzednich albumów i nagrał coś lżejszego. W zasadzie jedyne co je łączy to kolejna modlitwa i Swizz Beatz. Moim zdaniem trzecie miejsce w dyskografii i ostatni jego naprawdę kozacki projekt. Kupiłem jako małolat za jakieś 2 dychy w empiku i do dziś posiadam :D
Awatar użytkownika
instinkt
Moderator
Posty: 6837
Rejestracja: 17 kwie 2019, 12:29

Re: DMX - ...And Then There Was X (1999)

Post autor: instinkt »

przez ostatnie kilka dni robiłem przelotkę po jego dyskografii bo z racji tego że posucha na scenie to uzupełniam powoli oceny starszych albumów których dawno nie słuchałem
lubiłem go jako rapera, nagrał w chuj hitów które długo miałem na rotacji
ale jego albumy są średnie i mają dużo skipów - nawet na It's Dark and Hell Is Hot druga połowa albumu jest bardzo mocno w kratkę
ten album o dziwo wydaje się najrówniejszy, dwa ostatnie numery do skipu a reszty dobrze się słucha przez co nie skończyło się na jednym odsłuchu w przeciwieństwie do tych innych podebiutowych wynalazków
najbardziej i tak się zawiodłem drugim albumem który okazał się jeszcze gorszy niż zapamiętałem, a i tak zawsze uważałem go za dużo gorszą rzecz niż debiut
Awatar użytkownika
many-s
Posty: 1792
Rejestracja: 17 kwie 2019, 18:06

Re: DMX - ...And Then There Was X (1999)

Post autor: many-s »

Spoko album, ostatnio katowałem. Here we go again zajebisty, spokojny numer ale jednak bandycki sznyt jest.
Awatar użytkownika
ConeyIsland
Posty: 2222
Rejestracja: 24 mar 2021, 23:12
Lokalizacja: łódzkie

Re: DMX - ...And Then There Was X (1999)

Post autor: ConeyIsland »

z pojedynczych numerów X'a skleiłbym jeden krążek "the best of". Zawsze miałem problem z jego płytami, że część numerów była świetna a taka sama ilość (jak nie większa) była dość ciężkostrawna. Jeśli miałbym wybrać jeden jego album, który najmniej mnie w całości męczy to chyba właśnie And Then...
I got styles you can't copy, bitch
It's the triple six in the mix, straight from H-E-double-hockey sticks
ODPOWIEDZ